Do 40 min., mimo że to Brat objął prowadzenie, mecz układał się po myśli gości. Dwa trafienia zaliczył skuteczny ostatnio Łukasz Drzewicki. – Rozgrywaliśmy dobry mecz i nic nie wskazywało na to, że coś złego może się wydarzyć – opowiada Robert Tarnowski, trener Kłosa. – Niestety, wydarzyło się, w czym duża zasługa sędziego. Staram się nie ocieniać pracy arbitrów, ale to co zrobił sędzia główny w 40 min., zasługuje na ostrą krytykę. Jego decyzja spowodowała, że obraz meczu zmienił się.
W 40 min. sędzia Kwiatek odgwizdał rzut karny za rzekomy faul bramkarza Bartłomieja Porzyca na jednym z zawodników Brata. – Bartek atakował piłkę i w nią trafił – komentuje trener Tarnowski. – Sędzia uznał, że nasz bramkarz faulował i pokazał mu czerwoną kartkę, tłumacząc, iż była to stuprocentowa sytuacja do zdobycia gola. Tymczasem futbolówka zmierzała nie w kierunku bramki, a poza boisko. Nawet gospodarze byli zaskoczeni przyznaniem rzutu karnego. Sędzia asystent wezwał głównego i tłumaczył mu, że Porzyc zagrał piłkę, ale ten go nie posłuchał.
W drugiej połowie grającym w dziesiątkę piłkarzom Kłosa gra się nie kleiła. W ich poczynania wkradła się nerwowość, czego efektem były kolejne kartki, w tym też czerwone. W 80 min. za – jak mówi trener Brata Mariusz Wróbel – brutalny faul z boiska wyleciał Radosław Leonowicz. W 87 min. drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwień ujrzał Emil Poznański. – Sędzia zupełnie nie radził sobie na boisku – mówi Tarnowski. – Wypaczył wynik rywalizacji. Żwirbla był trzykrotnie nieprzepisowo zatrzymywany w sytuacjach korzystnych dla nas i nie było żadnej reakcji ze strony arbitra. Zastanawiam się, czy nasza praca ma sens, skoro przychodzi mecz i jedna osoba swoimi błędnymi decyzjami, wynikającymi z niewiedzy, braku umiejętności, wszystko psuje. Tacy sędziowie wyrządzają krzywdę naszej dyscyplinie.
Kłos opuścił Siennicę Nadolną z zerowym dorobkiem punktowym. Brat cieszył się ze zwycięstwa, ale trener Wróbel potwierdził, że o wyniku spotkania zadecydowała sytuacja z 40 min. i wykluczenie z gry Porzyca. – Ta sytuacja podłamała rywali i jeszcze przed przerwą mogliśmy prowadzić, ale Lubaś nie trafił do pustej bramki. Mimo przegranej Kłos zaprezentował się korzystnie i potwierdził, że nieprzypadkowo objął prowadzenie w tabeli – mówił po spotkaniu Mariusz Wróbel. – Zwycięstwo tym bardziej cieszy, że graliśmy bez naszych dwóch podstawowych zawodników, Arnolda Kistera i Frącka.
Bramki: Szczepaniuk (6), Witka 2 (40 karny, 55), P. Matycz (85) dla Brata oraz Drzewicki 2 (15, 24) dla Kłosa.
BRAT:W. Matycz – Sadura, Saj, Salitra, Malinowski, Arkadiusz Kister, Iwan (Jopek), Witka (70 Hus), Wójciuk, Szczepaniuk (82 Bryda), Lubaś (60 P. Matycz).
KŁOS: Porzyc – Wróblewski (62 Gierczak), E. Poznański, Leonowicz, Siatka, Flis, Bala, Żwirbla, Janas (82 Tyszczuk), Król (40 Bożek), Drzewicki.
Sędzia główny – Kwiatek, asystenci: Kuśmierczuk i Domański.
inf. CHEŁMSKI SPORT